Zdjęcie pochodzi z portalu Filmweb. |
Tytuł: Kler
Gatunek: Obyczajowy
Data premiery: 28 września 2018
Właściwie nie recenzuję na tym blogu filmów. Dla najnowszego obrazu Smarzowskiego warto jednak zrobić wyjątek.
"Kler" wywołał burzę jeszcze przed wejściem na ekrany kin. Hierarchowie kościelni zrobili wiele, aby zablokować jego dystrybucję, wyklinali go z ambon, a w wielu miastach pod kinami stoją tabuny "przykładnych katolików"- protestujących przeciw "dziełu szatana". W kilku polskich miastach zakazano lub nie wyrażono zgody na seanse "Kleru". Filmy W. Smarzowskiego zwykle są kontrowersyjne, ale takiego zamieszania i takich tłumółw oblegających sale kinowe, nie widziałam już dawno. Co sprawia, że warto poświęcić ponad dwie godziny w zatłoczonej sali?
Obsada. Smarzowski jak zwykle dobiera ją perfekcyjnie. Jakubik, Gajos, Braciak, Więckiewicz - to tylko kilka ze świetnych nazwisk. Role epizodyczne zostały tutaj zagrane przez równie śwetnych aktorów jak Kosiński czy Kulig. Miłym akcentem jest epizodyczna rola Natalii Sikory jako ofiary księdza pedofila.
Język. Nie jest zaskoczeniem, że jest on mocny, wulgarny, ale niesamowicie naturalny.
Fabuła. Mamy tutaj zlepek kilku różnych historii. Każda inna, każda równie mocna emocjonalnie. Mnie chyba najbardziej poruszyła historia księdza Kukuły (genialna rola A. Jakubika).
Zakończenie. Mocne, zapadające w pamięć. Jestem pewna, że widzowie zapamiętają je na długo i będą o nim myśleć jeszcze po wyjściu z kina.
Warto obejrzeć ten film. Niezależnie po której stronie kulturalno-politycznej barykady stoimi. To jeden z tych filmów, które trzeba zobaczyć samemu i wyrobić sobie własną opinię. Zdecydowanie polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz