wtorek, 18 grudnia 2018

Najsłynniejsza muzyczna historia miłosna po raz czwarty na ekranach - "Narodziny gwiazdy" z 2018 roku


Reżyseria: Bradley Cooper
Scenariusz: Will Fetters, Bradley Cooper, Eric Roth
Gatunek: Dramat, Muzyczny
Produkcja: USA
Premiera: 30 listopada 2018 (Polska) 31 sierpnia 2018 (świat)
Nagrody: 4 nagrody i 37 nominacji (w tym aż 5 nominacji do Złotych Globów)


Z całą pewnością można powiedzieć jedno: ten film należy do najlepszych produkcji tego roku!

Opis fabuły: Cooper wciela się w rolę Jacksona Maine’a, gwiazdora muzyki country, którego kariera chyli się ku upadkowi, kiedy odkrywa utalentowaną, nieznaną nikomu piosenkarkę Ally (w tej roli Lady Gaga). Kiedy między tą dwójką wybucha płomienny romans, Jack nakłania Ally do wyjścia z cienia i pomaga jej osiągnąć sławę. Jednak gdy kariera Ally w szybkim tempie przyćmiewa dokonania Jacka, jest mu coraz trudniej poradzić sobie z własną gasnącą gwiazdą.



Historia opowiedziana w "Narodzinach gwiazdy" na ekranach kin pojawiała się do tej pory trzykrotnie - w 1937, 1954 i 1976 roku. Każda z tych ekranizacji jest inna, każda dodaje do fabuły własne elementy, co sprawia, że nie da się wyróżnić lepszej czy gorszej. W przypadku najnowszego filmu zgodzę się, że jego najsilniejszymi stronami są: sposób kreacji relacji pomiędzy parą głównych bohaterów i warstwa muzyczna.

Cooper i Lady Gaga jako para głównych bohaterów są szalenie wiarygodni. Widać iskrzące między nimi emocje. Gaga po raz kolejny udowadnia, że jako aktorka radzi sobie bardzo dobrze (jej "krwawa" hrabina z "American Horror Story: Hotel była jedną z ciekawszych postaci tego sezonu serialu). Jej Alice jest naturalna, dziewczęca i swojska. Partnerujący jej Cooper tworzy przekonującą kreację upadającego muzyka, zmagającego się z uzależnieniem i trudną przeszłością. Na ekranie oboje są równoważnymi partnerami.

Warstwa muzyczna wprost zachwyca! Ścieżka dźwiękowa jest zróżnicowana, dopracowana w każdym szczególe, ale nie "nadęta". Duet promujący film - piosenka "Shallow" naprawdę robi wrażenie! To mój kandydat do muzycznego Oscara.



Polecam ten film każdemu, kto uwielbia wzruszyć się w kinie i zachwycić płynącą z ekranu muzyką. Wbrew pozorom to uniwersalna opowieść o miłości, trudach kariery i walce z uzależnieniami. Poniekąd to także współczesna opowieść o Kopciuszku. Moja ocena: 9/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz