Tytuł: Kolekcjonerka
Autor: Marta Motyl
Data wydania: 8 maja 2019
Wydawnictwo: Lira
ISBN: 9788366229174
Do sięgnięcia po tę powieść zachęciła mnie okładka a na niej intrygujący blurb. Z pierwszym jego zdaniem zgadzam się w stu procentach - pasuje do całości. Z drugim już nie do końca - zaraz wyjaśnię dlaczego.
Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Marty Motyl. Niewykluczone, że za jakiś czas sięgnę po inne pozycje tej autorki, na razie potrzebuję oddechu. Styl nie jest zły, urzekły mnie rozbudowane porównania pomiędzy sztuką a seksem. Na dłuższą metę jednak jest w tym warsztacie pisarskim coś, co nuży, a czego nie potrafię dookreślić. Być może zbyt dosadne opisy, które momentami kojarzyły mi się z "Pięćdziesięcioma twarzami Greya".
Nie ukrywam, że miałam nieco inne oczekiwania, gdy zaczynałam lekturę "Kolekcjonerki" Liczyłam na coś w stylu powieści Sary Waters, które uwielbiam. Powieść Marty Motyl tylko nieznacznie się zbliża do tych rejonów literatury. Wielka szkoda. Dużym minusem jest też główna bohaterka, która przez płynność swojej orientacji seksualnej wręcz mnie irytowała. Zabieg, który w założeniu miał pokazać, że nie wszystko można jednoznacznie zaszufladkować, pod koniec sprawił, że homoseksualizm jest tutaj potraktowany jako odskocznia od relacji damsko-męskich. Zakładam, że nie o taki wydźwięk całości autorce chodziło.
Czy warto sięgnąć po tę powieść zdecydujcie sami. Dla mnie to tylko 4/10, niestety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz